Wedle obiegowej opinii sny pokazują to czego najbardziej się boimy lub bardzo pragniemy. Czy to rzeczywiście prawda?
Analizą snów i ich znaczeniem zajmowały się już plemiona pogańskie, Grecy, Egipcjanie, Celtowie...
Dla nich sny miały głównie znaczenie prorocze, a osoby których sny były wyjątkowo obrazowe uważane były za błogosławione. Rzymianie i Grecy wierzyli, że to bogowie zsyłają na nich prorocze sny. Chińczycy zaś, zastanawiali się w jaki sposób ludzie odróżniają marzenia senne od rzeczywistości.
W naszej polskiej kulturze również możemy znaleźć tradycje związane ze snami. Np. pierwszy sen w nowym miejscu będzie proroczym, a w Andrzejkową noc kobietom przyśni się ich przyszły mąż.
Nie będę pisać wam więcej o historii interpretacji snów bo to wbrew pozorom nie jest wcale takie ciekawe. Jednak mówiąc o snach grzechem byłoby nie wspomnieć o ojcu analizy przekazów sennych – Zygmuncie Freudzie. Analiza snów zaproponowana przez Freuda jest uważana za jedyny system o podstawach naukowych próbujący odczytywać ukryte znaczenia snów. Niestety ten wielki naukowiec w przekazach sennych widział zazwyczaj tylko aspekt seksualny. Prawie każdy, nawet najbardziej absurdalny sen był dla niego niego symbolem niespełnionych marzeń erotycznych.
Strasznie nie lubię mieć snów. Zazwyczaj gdy zacznie mi się coś śnić to potem śni mi się przez kilka dni z rzędu. Po paru dniach takiego maratony sennego wręcz boję się zasnąć. Moim najgorszym koszmarem był zawsze sen o wypadających zębach, który według wszystkich senników oznacza śmierć. Wypadające zęby śniły mi się regularnie, przez co dostawałam wręcz nerwicy. Dzwoniłam do całej rodziny i pytałam czy wszyscy zdrowi, a potem chodziłam i płakałam, że na pewno stanie się coś złego. Po jakimś czasie zrozumiałam, że zęby śnią mi się bo po prostu często o nich myślę. Zrozumiałam to po tym jak po zbyt długiej nauce historii na studiach przyśnił mi się pogrom Żydów. Tego po prostu nie da się logicznie wyjaśnić.
Teraz moje podejście do snów jest takie, że po prostu są i nie znaczą nic. Przynajmniej bardzo chcę w to wierzyć i staram się nie zaglądać już do sennika i nie sugerować niczego mojej podświadomości. Staram się... co nie znaczy, że zawsze wychodzi. Dzisiaj w nocy śnił mi się pożar i akurat taki sen miałam po raz pierwszy i korciło mnie żeby sprawdzić co to może oznaczać. Na szczęście wg sennika na który trafiłam ten sen ma akurat pozytywne znaczenie, co nastroiło mnie pozytywni na cały dzień (jeśli jest inaczej to nie piszcie mi o tym :D). Śniło mi się też, że jestem w ciąży. Tutaj akurat wiedziałam, że taki sen musi znaczyć coś dobrego i to również się potwierdziło. O dziwo muszę przyznać, że jestem zaskoczona tym jak w tym śnie byłam szczęśliwa z faktu zajścia w ciąże i tym, że po przebudzeniu byłam wręcz zawiedziona, że to nie prawda. Nie wiem czy obudził się we mnie jakiś głęboko skrywany instynkt macierzyński, czy to tylko burza hormonów przed okresem, czy może efekt słuchania noworodka płaczącego u sąsiadów. Obstawiam, że to ostatnie.
A co wy myślicie o snach? Wierzycie, że mają jakieś głębsze znaczenie?